Poetyckie spojrzenie na św. Brata Alberta

Poetyckie spojrzenie
na św. Brata Alberta

Marian Balicki
Mała prośba

Barbara Belczyńska
Pejzaże serdeczne Św. Brata Alberta

Tadeusz Chróścielewski
Laudatio

O. Eligiusz Dymowski
Medytacja u grobu Brata Alberta

Ks. Franciszek Kamecki
Brat Albert

Krzysztof Kołtun
Brat Albert

Józef Krupiński
By zamieszkał w nas...

Tadeusz Kubiak
Klasztor brata Alberta

Waldemar Michalski
Brat Albert i Siostry
List do Brata Alberta

Maria Przybylska
Do św. Brata Alberta
Litania do Brata Alberta

Sergiusz Riabinin
Akt strzelisty
... ale byłoby dobrze!
... w imię RAN CHRYSTUSA-KRÓLA
Z zasiewów

Lucyna Szubel
Brat Albert

MARIAN BALICKI - Mała prośba

 

W wieczornej modlitwie
pokory
niosę Ci bukiet
pachnący żarem
uciekającego dnia

składam na ołtarzu
krzyża
moje splecione ręce

proszę
przybij je
abyśmy byli jedno

rozpal ogień serca

może ogrzeje się przy nas
święty Brat Albert
wraz z biedakami

a kiedy nastanie noc
wznieś ku Ojcu
komunię naszych dni

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen.
W: M. Balicki, Czas pieśni, Sandomierz,
Wyd. Diecezjalne, 1995, s. 9

BARBARA BELCZYŃSKA - Pejzaże serdeczne św. Brata Alberta

 

Dusza opuściła ciało
uniosła się nad obrazem bitwy
widział zmiażdżoną nogę
nie czuł bólu
przenikał w jasność miłości
nieskończonej
i rzekł Pan:

- twój czas nie nadszedł

na ołtarzu złożył
rojem świetlików pokornych
uciechy i sławę
malował tęczą miłosierdzia
drogę dla ociemniałych
i dzielił chlebem

jak Chrystus
nauczał
W: B. Belczyńska, Zamyślenia, Łódź,
Wyd. Książk. "Festinus", 1999, s. 33

TADEUSZ CHRÓŚCIELEWSKI - Laudatio

 

Niech nie ustaje nasza cześć i podziw
dla Adama Chmielowskiego
żołnierza narodowej sprawy
co ciężko ranny w boju pod Miechowem
bez jęku z cygarem w zębach
przetrzymał ból amputacji nogi

Niech będzie podziwiany w dziejach sztuki ojczystej
kaleka Adam Chmielowski
słuchacz Królewskiej Akademii w Monachium
który wstąpił po stromych schodach o szczudle
niczym po szczeblach drabiny Jakubowej
pierwszy z twórców swej nacji
na najwyższy szczebel impresjonizmu

Niech będzie ceniony nieustannie
mistrz Adam Chmielowski
którego pędzlem wodziło trzech aniołów
a imiona ich : Dusza - Umysł - Serce...
i który wyrzekł się na zawsze
złego ducha
mianem "Verkauflich"

Niech będzie błogosławiony weteran i malarz
który z nieskończoności dosłyszał
rozkaz Boga

Wtedy porzuciwszy skałę Kaliopy
zstąpił w anus mundi
między wszarzy i nożowników
alfonsów i niewiasty sparszywiałe
stwardnieniem bezeceństwa
i stawszy się Bratem Albertem
dał im przytulisko oraz Boga
i podniósł ich dusze antropolitów
do godności dzieci Jedynego

Niechaj będzie wielbiony
w świątyniach z drzewa i kamienia
i w świątyniach z serc
Brat ubogich i Boga
który w czasach gdy trzymał w dłoni
pędzel maczany w sosach monachijskich
nie wiedział że trzyma w niej lilię
białą jak Agnus Dei
(Obory, Dom Pracy Twórczej,1992),
w: Materialy homiletyczne, red. ks. K. Bukowski, Kraków 1996, nr 157

O. ELIGIUSZ DYMOWSKI - Medytacja u grobu Brata Alberta

 

Medytacja u grobu Brata Alberta
chciałem zebrać wszystkie okruchy
codziennego chleba
i nakarmić głodnych
tak jak uczyłeś święty mój Mistrzu

trudna to praca
wiedziałeś dobrze
że doskonałość z drobiazgów się składa
choć niewidoczna

i każde dzieło - godne chwały Bożej
jeśli się tylko
serce w chleb zamienia
W: E. Dymowski, Tęsknota do bezimienności,
Pińczów, autor, 1993, s. 107

Ks. FRANCISZEK KAMECKI - Brat Albert

 

Siostrom Albertynkom
Bracie serdeczny
Adamie Chmielowski
ojcze ubogich
artysto malarzu
przyjacielu naszego Boga
jednonogi któryś był jak chleb na stole
do podziału
któryś z miejskich ogrzewalni uczynił wielki świat
a z pluskiew i paskudztw czułość
a z nędzy regułę bycia sobą

Bracie radosny
namalowany przez Leona Wyczółkowskiego w pozycji tatusia
który ciężką ręką lekko tuli zalęknione dziecko
bądź pozdrowiony
bądź pochwalony
z oddalenia zwracam się do ciebie
pamiętaj o nas o mnie
przyjdź powtórnie
mieszkam w ogrzewalni w Krakowie na ulicy Samotnej 10
mieszkanie numer 5
bez pracy bez pieniędzy prawie nagi
ze mną wyje pies Fafik nocą
a w dzień ćwierkają szare wróble

przyjdź
bez ciebie nie zrozumiem ani październików grudniów
ani stanów wojennych ani pokoju
ani wiary ani nadziei
bez ciebie nie wiem jak podać drugiemu rękę
1981 W: F. Kamecki, Epilogi Jakuba, Warszawa,
PIW, 1986, s.70-71

KRZYSZTOF KOŁTUN - Brat Albert

 

Z Rakowickiej, od Karmelitów
- Lubiczem
z węzełkiem dobrodziejstw, służebnie,
chodziłeś często, w mroźne zmierzchy
- Gwiazda świętości,
Serce.

Kłaniałeś się w pokorze dumnym
z ziemi, podnosząc ludzką godność.
Tuliłeś wzrokiem opuszczonych,
proszących o jałmużnę.

W habicie Twoim - dom sierotom,
w sercu, ochronka upodlonym
a ręce hojne w chleb miłości,
- dały Imię błogosławione.
Bezdomnym - dom
a smutnym, szczęście.
Albertynom, psalmy cierpień
które wypełniać nakazałeś
- Niemiłowanych, umiłujcie!
1989 KrakówW: K. Kołtun, Złoty Szerszeń.
Liryki z Krakowa wywiezione,
Kraków, Wyd. Fall, 1998, s. 13

JÓZEF KRUPIŃSKI - By zamieszkał w nas...

 

Ojcze biedaków
przywiąż kwiaty
do wozów
świętego Alberta
artysty.

Przywiąż kwiaty
do pługów
świętego Rafała
inżyniera.

Uczyń z nami
Jeszcze jeden cud
by zamieszkał
wszechpostępu żółw
w nas.
W: A Duch wieje kędy chce,
Almanach poezji religijnej,
oprac. M. S Hermaszewski, Lublin, 1992 (I), s. 100

TADEUSZ KUBIAK - Klasztor brata Alberta

 

I najpierw musiał zrodzić się ogień.
Nie prometejski, z kruchej zapałki.
W ogniu musiały spłonąć blejtramy,
nawet gotowe pod pędzlem wizje.
Wszystko musiałeś obrócić w popiół,
by z prochu powstać aby odnaleźć
tę stromą ścieżkę słaną kamieniem
do miejsca w niebo uniesionego.

Mgliste pejzaże twych wyobrażeń
obrosły korą chropawą świerków.
Słowo zamyśleń stało się ciałem
nagim i żywym Wielkiej Przyrody.
Wśród ludzi noce zwątpień zostały,
wśród ptaków w Obraz wróciła wiara,
gdy dzień od świtu bez chwili wahań
trefił w zieleni blaski i cienie,
rzeźbił i mnożył kształty i barwy,
lasy metafor, ciszę kamieni.

Na obnażonym łonie Natury
wróciła wiara w Stworzenie Świata.
Spłonęły złudzeń i zwątpień płótna.
Ręka sięgnęła po drzewo, kamień,
źdźbło traw, garść piasku,
łodygi kwiatów,
wodę ze źródła.
W: T. Kubiak,
Nasz powszedni,
Warszawa, Czytelnik, 1976, s. 42

WALDEMAR MICHALSKI - Brat Albert i Siostry

 

Toczę gwiazdę - coraz większa
śnieżna kula - przede mną
tylko świetlista struga
i gładka przestrzeń łóżka -
modlę się nie otwierając oczu
słowa zapalają się
jak ogniska - nocą
odwiedza mnie Brat Albert -
znam go z pocztowego znaczka
i popisów na lodzie
z przypiętą do drewnianej nogi
łyżwą -
po schodach
próbuję już
pierwszych kroków -
gwiazdy coraz wyżej
Białe Siostry
coraz bardziej pachną łąką.
W: "Akcent" (Lublin),
1996, nr 3, s. 112

WALDEMAR MICHALSKI - List do Brata Alberta

 

Cała księga - jedno zdanie:
"być dobrym jak chleb" -
aby żyć i owocować.

Jednako czas mierzą zegary
wczoraj i dziś - biały stół i bochen
jak słońce dzielony na kromki.
Co mam - jest Twoje
będzie mi dane - bo dałem
wołam Ojcze - ktoś odpowiada - jestem.

Chodzimy ta samą ścieżką
otwieramy tę samą znajoma bramę
czy tylko głodni?

Bracie Albercie z pocztowego znaczka
nie omijaj drewnianych progów
naszych serc.
W: W. Michalski,
Lekcja wspólnego języka,
Lublin, Norbertinum, 1998, s. 45

MARIA PRZYBYLSKA - Do św. Brata Alberta

 

Pan Cię zawołał
poprzez skrzypiące wrota śmierci
do wiecznego przytuliska światła
w święto Swych narodzin w stajni
Betlejemskiej
bo odkryłeś tajemnicę małego dziecka w każdym człowieku
tak dokładnie na różne sposoby ukrytą
Ty widziałeś przez rany po bójkach pijaków
i przez łachmany swoich opuchlaków
pod skorupą agresji pod brudem cynizmu
a nade wszystko w nieszczęściu niewinnych
zawsze tę samą twarz byłego dziecka
zalaną łzami najwcześniejszej krzywdy
Ty zobaczyłeś oczami artysty
Twarz naszego Boga w każdym poniżonym
i namalowałeś obraz "Ecce Homo"
pomóż nam dojrzeć w każdym nawet tym najgorszym
ukryte w szmatach złych zdarzeń
zapomniane przez dorosłą pamięć
zgubione dziecko -
podobnie jak w każdym
dziecięcym spojrzeniu
Boga spotykamy...
W: M. Przybylska, Wiersze,
Kraków, Wyd. Świętego Stanisława, 1995, s. 86-87

MARIA PRZYBYLSKA - Litania do Brata Alberta

 

Jesteś tym który rozpoznał
Twarz Syna Człowieczego
w twarzach synów ludzkich
przez ludzi odrzuconych
bezdomnych i głodnych
I nie tylko razem ze Świętym Łukaszem
który i leczyć umiał i pisał ikony
zwany jesteś patronem artystów malarzy
choć odszedłeś od płócien swych niedokończonych
Patronujesz także miłości Ojczyzny
i odwadze młodych co bronią wolności
ale bywasz także Patronem tych wszystkich
którym w sercu utkwił długi smutku oścień...
Pomagasz zrozpaczonym - bo Sam z nocy ciemnej
wyszedłeś jednym aktem zaufania Bogu
w radosnego spokoju rozjaśnioną przestrzeń -
rozumiesz tych co sami z mroku wyjść nie mogą...
Ty odważny ratujesz wszystkich przerażonych
złem świata - zatrzaśniętych w samotności lęku
Bracie Albercie niełatwych spraw ludzkich Patronie
współczujący lekarzu bólu psychicznego
módl się za tymi którzy sami modlić się nie mogą
pomagaj tym, co biednym nieszczęśliwym służą
prowadź nas najpewniejszą miłosierdzia drogą
ukazuj Twarz Boga w ludziach - wszystkim ludziom
W: M. Przybylska, Wiersze,
Kraków, Wyd. Świętego Stanisława, 1995, s. 88-89

SERGIUSZ RIABININ - Akt strzelisty do Św. Brata Alberta Chmielowskiego

 

Święty Bracie Albercie,
pokorny sługo CHRYSTUSA
- ucz nas
żyć w JEGO służbie!
pokorny sługo pokory CHRYSTUSA
- ucz nas
żyć tą pokorą!
pokorny sługo miłości CHRYSTUSA
- ucz nas
żyć tą miłością!
pokorny sługo litości CHRYSTUSA
- ucz nas
żyć tą litością ...
Tą miłością
dla wszystkich,
tą litością
dla wszystkich,

zwłaszcza tych
grzesznym życiem
skalanych,

zwłaszcza tych
nie kochanych,
odtrącanych,
poniewieranych ...

CHLEBEM CHRYSTUSA
NAUCZ SIĘ DZIELIĆ!
W: S. Riabinin, Ecce Homo (Strofy dedykowanie świętemu Bratu Albertowi Chmielowskiemu,
Kraków, Siostry Albertynki, 1995, s. 43-44

SERGIUSZ RIABININ - Ale byłoby dobrze

 

Święty Bracie Albercie,
być takim ludzkim jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak miłującym jak TY

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak współczującym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak miłosiernym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak patrzącym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak czującym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

tak żyjącym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

takim świętym jak Ty

przez JEZUSA CHRYSTUSA,

ale byłoby dobrze
dla mnie,
dla wszystkich,
dla świata ...
W: S. Riabinin, Ecce Homo (Strofy dedykowanie świętemu Bratu Albertowi Chmielowskiemu,
Kraków, Siostry Albertynki, 1995, s. 36-37.

SERGIUSZ RIABININ - ... w imię RAN CHRYSTUSA-KRÓLA

 

(z domniemanych zwierzeń Św. Brata Alberta)

bezdomni
obdarci
zawszeni
głodni
grzechami skażeni
przez świat "czystych"
nie przyjęci
przez świat "czystych"
odrzuceni
was przygarniam
was przytulam
w imię Ran CHRYSTUSA-KRÓLA
Jego krwią
chciałbym was koić
Jego krwią
chciałbym was leczyć
tego sam nie wymyśliłem
tego chce BÓG-SYN CZŁOWIECZY
czy mogę MU nie być posłuszny?
W: S. Riabinin, Ecce Homo (Strofy dedykowanie świętemu Bratu Albertowi Chmielowskiemu,
Kraków, Siostry Albertynki, 1995, s. 38-39.

SERGIUSZ RIABININ - Z zasiewów

 

Św. Brata Alberta Chmielowskiego

1.
Ze wszystkich darów Nieba
najbardziej ludziom trzeba
CHRYSTUSA chleba!
Tylko ON ludzkie głody nasyci!
Tylko ON ludzkie rany uleczy!
Tylko On: w ludzkie ciało ubrany
Zbawca świata, Syn BOGA człowieczy!
Tylko NIM
niech się dzielą nawzajem
wszyscy ludzie, wszystkie kraje!

2.
Nie wyplataj sieci życia
poza Ewangelią -
nie jesteś pająkiem!
Nic w nią nie złowisz
poza okruchami
z których twe ludzkie niby-bogactwo,
z których prawdziwa bezbożna nędza!
Bądź już człowiekiem!
Żyj Panem Bogiem!
Tylko przez NIEGO wszystko przecedzaj.
Tylko przez NIEGO wszystko wyławiaj!

3.
Dobre są:
sztuka,
wiedzy poznanie,
jeśli prowadzą
ku Tobie PANIE!

Jeśli zaś funkcji
tej nie spełniają -
ze sztuką wiedzą
może być różnie:
może szatan nimi sycić
swe bezbożne próżnie!

I zwykle tak czyni!
W: S. Riabinin, Ecce Homo (Strofy dedykowanie świętemu Bratu Albertowi Chmielowskiemu,
Kraków, Siostry Albertynki, 1995, s. 40-42.

LUCYNA SZUBEL - Brat Albert

 

A kiedy uniósł
kromkę chleba w górę
ujrzał twarz
Boga

z ludzkim głodem

odtąd wyszedł naprzeciw tym
co łakną i pragną

w ich
życie wszedł

w sam środek jałmużniczych ran

i stał się
jednym
z nich

bochen losu
podzielił
na pół
W: L. Szubel,Przenikanie światła,
Kraków, Wyd. Św. Stanisława, 1997, s. 19